Ekranizacja powieści południowoafrykańskiego pisarza Johna M. Coetzee. David Lurie (John Malkovich) jest profesorem literatury na uniwersyteie w Kapsztadzie. Jest rozwiedziony, jego dorosła córka Lucy mieszka ze swoją partnerką gdzieś na zapadłej południowoafrykańskiej wsi. Lurie nawiązuje romans z jedną ze swoich studentek, traktując ją dość przedmiotowo. Gdy sprawa wychodzi na jaw, zostaje wyrzucony z pracy i społecznie napiętnowany. W jego mniemaniu jest niewinny, ale zdaje sobie sprawę, że stał się pariasem, więc postanawia wyjechać do córki. Na miejscu okazuje się, że od Lucy odeszła partnerka i Lucy mieszka sama na pustkowiu, zajmując się porzuconymi psami i żyjąc ze sprzedaży uprawianych przez siebie warzyw. Pomaga jej czarnoskóry Petrus, który odkupił od niej część ziemi, sprowadził sobie żonę i buduje dom. Pewnego dnia Lurie i Lucy zostają napadnięci przez trzech czarnych nastolatków, którzy biją i podpalają Luriego, a Lucy gwałcą. Lurie podejrzewa, że Petrus miał z tym coś wspólnego, ale Lucy nie chce, aby policja się tym zajmowała. Lurie nie potrafi sobie poradzić z hańbą swojej córki, ale zaczyna rozumieć, że on podobnie zachował się w stosunku do studentki, z którą romansował. Jedzie przeprosić ją i jej rodziców. Okazuje się, że Lucy jest w ciąży, ale nie chce usunąć ciąży. Zamierza zostać formalną żoną Petrusa, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Lurie początkowo tego nie akceptuje, ale w końcu się z tym godzi. Ot, film o ludziach i o życiu, z konfliktem rasowym w tle. Ma klimat. Warto zobaczyć.