Interstellar
Gatunek: s-f
Nieodległa przyszłość. Ziemia umiera. Pomimo wysiłków ludzkości, która cały swój potencjał technologiczny przestawiła na produkcję żywności - coraz trudniej wyżywić populację. Choroby oraz burze pyłowe niszczą pola uprawne. Dochodzi do tego, że zaczyna spadać stężenie tlenu w atmosferze. Produkuje się głównie urządzenia służące rolnictwu. Zlikwidowano wojsko, nikt nie marzy o gadżetach typu telefon komórkowy. GPS istnieje tylko po to, aby streowac zautomatyzowanymi kombajnami. Na uczelnie nie związane z uprawą ziemi dostają się wyłącznie wybitne jednostki - cała reszta uczona jest na rolników. Jeden z przekwalifikowanych inżynierów - Cooper (Matthew McConaughey) jest farmerem i mieszka ze swoim teściem i dwójką dzieci gdzieś na środkowym wschodzie USA. W jego domu zaczynają się dziać niewyjaśnione zjawiska, które doprowadzają go do supertajnego ośrodka naukowego - pozostałości po NASA. Tam dowiaduje się, że istnieje program rządowy, który ma na celu przeprowadzkę ludzkości na jedną z kilku odkrytych planet pozasłonecznych, na których istnieje woda w stanie ciekłym. Droga nie jest daleka, bo w okolicach Saturna odkryto wejście do tunelu czasoprzestrzennego (wormhole). Wpuszczono tam sondy, które przekazały informacje o planetach znajdujących się na drugim końcu wormhole - w pobliżu supermasywnej czarnej dziury, którą nazwano Gargantua. Cooper zgadza się zostać pilotem wyprawy, ku rozpaczy swojej córki - Murph, która zapowiada się na wybitnego naukowca. Co dalej - trzeba obejrzeć. To jeden z lepszych filmów s-f ostanich czasów. Niezwykłe efekty wizualne, zgrabna fabuła oraz bardzo realistyczne oddanie warunków panujących w kosmosie oraz zagadnień związanych z załamywaniem czasoprzestrzeni (dzięki konsultacji fizyka oraz producenta fimu - Kipa Thorne'a) dały znakomitą mieszankę kina rozrywkowego, mądrego i naukowego. Nie wspominając o muzyce Hansa Zimmera oraz nowatorskim podejściu do kształtu robota - towarzysza wyprawy Coopera. Koniecznie do obejrzenia.