The Imitation Game (Gra tajemnic)
Gatunek: sensacyjny
Quasi-biograficzna opowieść o najważniejszych, z punktu widzenia historii świata, latach z życia Alana Turinga (Benedict Cumberbatch) - matematycznego geniusza i kryptologa. Nie jest to opowieść o łamaniu kodu "Enigmy". Przede wszystkim jest to opowieść o człowieku, którego pasją była nauka. Jest to również opowieść o inności i braku akceptacji dla tej inności. Momentami ma się wrażenie, że ogląda się "Piękny umysł 2". Alan Turing był homoseksualistą, co w Wielkiej Brytanii było przestępstwem (aż do roku 1967). Pomimo jego wielkich zasług dla kraju, potraktowano go jak szmatę i upokorzono, doprowadzając do samobójstwa (jak twierdzą inni - był to nieszczęśliwy wypadek) w roku 1954. W filmie pojawiają się retrospekcyjne wstawki z jego młodości, które w sumie niczego nie wyjaśniają, więc są troche bez sensu. W zamyśle miały wytłumaczyć podloże jego inności, ale nie ukazują niczego, jak chociażby jego samotności i braku rodzinnego ciepła (rodzice wyjechali do Indii, pozostawiając go pod opieką nianiek, czego w filmie nie powiedziano). Większy nacisk położono na związek Turinga z matematyczką-kryptolożką Joan Clarke (ładna, choć słaba aktorsko Keira Knightley), która w rzczywistości była po prostu brzydka, a ich relacja nie byla tak głęboka jak pokazano w filmie. Tak jak wskazuje tytuł skupiono się na atomsferze tajemniczości, poufności i konspiracji - mamy tu i sowieckiego spziega i postać Stewarta Menziesa - szefa brytyjskiego wywiadu. Turing był też prekursorem informatyki. Po obejrzeniu filmu nachodzi refleksja - co niezwykłego mógł jeszcze wnieść do nauki ten człowiek, i jak wyglądałaby współczesna technika, gdyby nie umarł w kwiecie wieku. Ogląda się dobrze, chociaż tempo filmu nierówne. Warto zobaczyć, ale trzeba wziąć poprawkę na hollywoodzkie uproszczenia historyczne i dramaturgiczne.