Wymęczony na maksa temat "Aliens" - tym razem jako dość luźny prequel. Dwoje archeologów odnajduje w roku 2089 dowody na to, że tysiące lat temu Ziemię odwiedzili kosmici i być może ludzie są wytworem ich techniki i wiedzy. Co więcej - wiedzą skąd przylecieli. Korporacja Weylanda finansuje wyprawę w poszukiwaniu naszych stwórców. Po kilk latach hibernacji, pod opieką wrednego androida Davida ekipa dociera na planetę LV-223 gdzie odnajdują dzieła stwórców ludzi. Niestety, okazuje się, że nasi stwórcy to wredne chamy, które uważają się za nadludzi i wcale im się nie podoba gatunek, który stworzyli na Ziemi. Wobec czego chcą wysłać na Ziemię jakieś nanowirusy, które mają za zadanie unicestwić ludzki gatunek. Dzielna pani archeolog (całkiem całkiem Noomi Rapace) stawia czoła nadludziom i wygrywa. Sa oczywiście jeszcze wątki poboczne typu ujawnienie się starego Weylanda, który też przyleciał na LV-223 z nadzieją, że nasi stwórcy ulecza go ze starości etc. Można obejrzeć, bo zgranie zrobiony, ale nic nadzwyczajnego.