Posterunkowy Dave Brown (Woody Harrelson) jest złym gliną. Nie tak złym jak ten ze "Złego porucznika" (Harvey Keitel), ale zepsutym. Mieszka ze swoimi byłymi żonami - rodzonymi siostrami. W domu jest trochę tyranizowany, za to odrabia to sobie na ulicy, a także uprawiając seks z poznanymi przygodnie kobietami. Podejrzany o zastrzelenie z zimną krwią gwałciciela, pogrąża się jeszcze bardziej, katując pod okiem dziennikarskiej kamery murzyna, który wjechał w jego radiowóz. Aby opłacić adwokatów, mających go reprezentować podczas spodziewanego procesu, napada na rabusiów, zabijając jednego z nich. Depcze mu po piętach śledczy z prokuratury, który chce go za wszelką cenę zamknąć do więzienia. Miota się coraz bardziej, nie widząc wyjścia. Nie ma odwagi popełnić samobójstwa, a jednocześnie nie ma pomysłu na odwrócenie fatalnego losu. Taki sobie.