Charlie Wilson (Tom Hanks) był kongresmenem. Nie był specjalnie zaangażowany w politykę, ale znakomicie brylował jako playboy waszybgtońskiej socjety - panienki, kokaina, alkohol. Elastyczny w stosonku do swoich kolegów z Kongesu, a przez to - lubiany. Przedstawiciel partii Demokratów, a jednocześnie "prawicowy" jastrząb pasujący bardziej do Republikanów. Na prośbę swojej wpływowej kochanki (Julia Roberts) zainteresował się losem Afgańczyków i ich walką podczas inwazji ZSRR. Kilka razy odwiedził Afganistan i Pakistan - widzi, że ta wojna specjalnie nikogo nie interesuje, a Rosjanie robią co chcą z Afgańczykami. Postanawia działać. Dzięki niemu do Afganistanu zaczyna płynąć pomoc wojskowa - z 10 mln dolarów zamienia się w 500 mln dolarów. Jego aktywność polityczna przyczyniła się do klęski Rosjan. Historia może brzmi nienadzwyczajnie, ale film doskonale ją opowiada. Znakomite kreacje - Philip Seymour Hoffman jako podstarzały ale doświadczony i mądry agent CIA - niezrównany. Warto obejrzeć.