Derek Vinyard (Robert Norton) jest inteligentnym młodym człowiekiem, który zostaje skażony ideologią neonazistowską. Staje się liderem lokalnej grupy skinhedów w Los Angeles. Jego ojciec - strażak, zginął podczas akcji, a jego matka - chora prawdopodobnie na raka płuc, wychowuje jego, młodszego brata - Daniela, i jeszcze dwie siostry. Pewnego wieczoru, podczas próby kradzieży jego samochodu, Derek brutalnie zabija dwóch murzynów. Trafia na trzy lata do więzienia. Tam dokonuje się w nim przemiana. Widzi, że świat nie jest tylko czarno-biały i jest znacznie bardziej skomplikowany, niż mu się wydaje. Dociera również do niego, że cała nienawiść i bezwzględność w nim to efekt zagubienia w systemie wartości i indoktrykacji przez ludzi, których uważał za autorytety. Jego najlepszym kumplem w więzieniu zostaje murzyn. Wychodzi z więzienia jako całkowicie inny człowiek, stroniący od przemocy. Z przerażeniem widzi, że jego młodszy brat, zafascynowany tym, co robił Derek, też jest skinheadem. Chce go wyciągnąć z tego środowiska, póki nie jest jeszcze za późno. Wiadomo, że ta historia nie może skończyć się happy-endem. Bardzo dobry film. Koniecznie do obejrzenia przez młodych ludzi, sympatyzujących z "white power". I nie tylko.